Bez pytania się wkradła, po prostu zwyczajnie się zaczęła. Kiedy dwoje ludzi ma potrzebę zwierzenia się drugiej osobie ze swoich kłopotów i rozterek życiowych, to szuka drugiej takiej osoby.To jest trochę jak dwa magnesy, taki plus i minus. Zaczyna się od zwyczajnych słów pocieszenia, sztuki słuchania drugiej osoby, wtedy już wiemy że jesteśmy komuś potrzebni. Jest tyle spraw do omówienia, tyle problemów do rozwiązania, że czujemy się za siebie odpowiedzialni. I tak było z moją przyjaźnią. Miałam tyle ciepła w sobie, tyle potrzeby dawania że nie musiałam długo czekać na człowieka, który to wykorzysta. Bo, niestety Ja i moja przyjaźń zostały narażone na wiele przykrych incydentów, próby sił, sama nie wiem czego jeszcze, ale ja uparcie trwałam w przekonaniu że mam przyjaciela i że jemu właśnie muszę pomóc!! Mówi się że od przyjaźni do miłości jest tylko jeden krok-tak, to prawda, ale w moim wypadku ta prawda okazała się aż nazbyt gorzka. Zgaga została mi do dziś. Tak więc byłam, w dzień i w nocy, czekałam tylko na jakiś sygnał aby nieść pomoc w postaci dobrego słowa, mądrej rady, oparcia psychicznego, niekiedy nawet finansowego. Nie myślałam wiele o sobie, ważne było to, co mogę zrobić dla przyjaciela. A ja gotowa byłam zrobić wszystko. Z pokorą znosiłam wykręty i kłamstwa kiedy pytałam o milczący i wyłączony telefon, sprawy nazbyt chyba drażliwe. Patrzyłam w niego jak zaczarowana oczekując raportów doręczenia. Przychodziły. Wtedy moja radość była ogromna. Jak można być takim naiwnym?? Ja, niestety byłam bardzo naiwna, sądziłam że ten mój przyjaciel ma tylko mnie, że tylko ja jestem mu potrzebna, ze tylko mi ufa, i tylko we mnie wierzy.Tak mi mówił. Jak pomyślę ile nocy nie spałam bo myślałam o jego kłopotach, to dziś pytam samą siebie-czy był tego wart? Czy wart jest przyjaźni ktoś, kto kłamie? Ktoś kto omamia słowami?? Były wielkie słowa, a dziś okazało się że były to tylko PUSTE słowa. W przyjaźni przecież nie powinno być miejsca na kłamstwo, obłudę, czy fałsz. A ja, taka zagubiona życiowo, zostałam wykorzystana. Byłam tylko narzędziem do tego, aby ułożyć komuś życie od nowa, niszcząc swoje własne, otworzyć oczy na to, czego jego oczy nie widziały, a sama mając klapki na oczach. Dziś wiem że zmarnowałam swój czas i serce. Wiem że przyjaźń nie powinna niczego wymagać, że tylko trzeba dawać, ale ile tak można? Czy tak ciężko jest ot, tak od czasu do czasu napisać e-maila, zapytać co słychać, jak się czujesz?, pamiętać o urodzinach przyjaciela? Ja pamiętam. Będę pamiętała.Bo wiem że kiedyś w moim życiu był ktoś, kogo po prostu kochałam, dla kogo wiele byłam w stanie znieść, dla kogo moje serce biło szybciej niż normalnie. Wiem jednak też że ta osoba nadal jest, ma się dobrze, ale o mnie, niestety, zapomniała. Tyle warta była ta WIELKA przyjaźń. Został mi płatek Róży niegdyś ofiarowanej, kilka wierszy specjalnie dla mnie napisanych. Może to nie jest wcale mało? Może inni tego nie mają? Gdy to piszę, to coś w sercu się ściska, jakiś żal, tęsknota.Tęsknota za czymś co już minęło i nie wróci.
Sunday, October 28, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment